piątek, 2 stycznia 2009

Panowie, chyba czeka nas bura w szatni. W jakiej szatni?! Wy nigdzie nie idziecie!

Jak musi się czuć trener, gdy jego zespół przegrywa do przerwy 4:0? Musi być po prostu wkurzony. Piłkarze w takich momentach zdają sobie sprawę, że w szatni raczej nie czekają na nich ciepłe słowa. W przerwie meczu z Manchesterem City, zawodnicy Hull żadnych pochwał w szatni na pewno nie usłyszeli. Przede wszystkim dlatego, że nawet do niej poszli.

Podczas niedawnego spotkania Premier League między Manchesterem City a Hull City, trener gości, Phil Brown był tak poirytowany grą swoich podopiecznych, że postanowił użyć innych niż zwykle technik motywacyjnych. Zamiast zejść do szatni i tam zrugać piłkarzy, kazał im zostać na boisku pod sektorem zajmowanym przez kibiców Hull, gdzie następnie wygłosił płomienną przemowę.


Pomogło? Tym razem nie, Hull ostatecznie przegrało mecz 1:5. Jeśli więc miało to przynieść skutek porównywalny ze słynną suszarką Alexa Fergusona to niestety nie udało się. Ale co tam, nie takich trenerów-motywatorów świat już widział.


Można powiedzieć: ”Jaki kraj, tacy motywatorzy”, ale ja tego nie powiedziałem, nie mówię i nie mam zamiaru powiedzieć.

3 komentarze:

  1. Brown nie poszedł do szatni, bo tam nie było wcale cieplej - nie działało ogrzewanie. Trochę jestem zaskoczony, że dopiero teraz pojawia się na polskiej blogsferze ten filmik, choć ma blisko dwa tygodnie.
    Inna sprawa, że przemówienie pomogło. W drugiej połowie Hull było stroną znacznie, ale to znacznie lepszą, choć zdołało ją jedynie zremisować 1:1.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mecz odbył się w drugi dzień świąt, czyli tydzień temu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Robercie, sam byłem nieco zdziwiony, że na żadnym polskim blogu nie było o tym wzmianki. Zrzućmy to na "świąteczno-noworoczny okres" ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń