środa, 21 stycznia 2009

Dopóki krążek w grze, czyli niemożliwe nie istnieje. Przynajmniej w NHL

Ile znaczy 30 sekund w hokeju? Na pewno sporo. W 30 sekund można na przykład przegrać wygrany mecz, mając w międzyczasie dwie dogodne okazje do zdobycia bramki.Tak właśnie się stało w niedawnym spotkaniu najlepszej ligi w naszej galaktyce między Saint Louis Blues a Boston Bruins.

Bruins jeszcze pół minuty przed końcem meczu prowadzą 4:3, St Louis grają z przewagą jednego zawodnika w polu, gdyż chwilę wcześniej zdecydowali się na wycofanie bramkarza. Hokeiści z Bostonu przyczajają się więc we własnej tercji i czekają na kontrę. Krótko czekają. Przejmują krążek i mkną na pustą bramkę rywali, w zasadzie mogą już się cieszyć z wygranej. Chociaż nie, trzeba jeszcze strzelić gola, albo przynajmniej nie stracić...



Ten szczęśliwy pan nazywa się David Backes, hokeiści Blues wygrali ten mecz ostatecznie w rzutach karnych. I jak tu nie kochać hokeja?
Na koniec klasyka gatunku - Patrik Štefan z Dallas Stars w roli ofermy, Ales Hemsky z Edmonton Oilers w roli bohatera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz