wtorek, 23 grudnia 2008

Pamięć jest darem, ale bywa przekleństwem

W ostatniej kolejce francuskiej Ligue 1 do Monaco przyjechała drużyna Girondins Bordeaux. Piłkarze z Księstwa, po przeżyciach z zeszłego sezonu na pewno zdawali sobie sprawę jak taki przyjazd może się skończyć. No właśnie, jak?

W lutym, podczas ostatniego pobytu w Monaco Żyrondyści nie mieli litości, pokonując gospodarzy 6:0. Wszystkie bramki zdobyli w drugiej połowie. Wyglądało to tak:


Takiej klęski nie da się łatwo wymazać z pamięci, mało tego, przy pierwszej możliwej okazji wypadałoby się zrewanżować, chociażby po to, aby móc kiedykolwiek o niej zapomnieć.
Piłkarze Monaco na pewno pamiętali. Przed meczem obiecali trenerowi poprawę, a kibicom powiedzieli, że zamierzają "coś z tym zrobić". Stawką niedzielnego spotkania było więc dla nich coś więcej niż zwykłe ligowe punkty - to była walka o honor. Monakijczycy ruszyli więc na rywali od razu, zupełnie jak ten pan na tego pana. Po pierwszej połowie prowadzili 2:0, a tuż po przerwie strzelili trzeciego gola. To był cios, po którym Bordeaux nie miało prawa się podnieść. Ale czy aby na pewno?



Pokonać wroga nietrudno, ale trzeba wpierw wiedzieć, czy nie wstanie jeszcze potężniejszy.

H. Mann

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz